„Jeśli przez 9 lat nie zarobiłem na emeryturę, to…” – Daniel Cormier o potencjalnej walce za $20 mln po czterdziestce
Zasiadający na tronach wag półciężkiej i ciężkiej Daniel Cormier zabrał głos na temat kontynuowania sportowej kariery po czterdziestym roku życia.
Mistrz kategorii półciężkiej i ciężkiej UFC – najdłużej w historii panujący podwójny champion – Daniel Cormier od dawna nie ukrywa, że karierę sportową zamierza zakończyć, gdy stuknie mu czterdziestka – czyli 20 marca 2019 roku.
Wraz jednak z pójściem Jona Jonesa – arcywroga DC – na współpracę z Amerykańską Agencją Antydopingową (USADA), która zaprocentowała aż 30-miesięcznym skróceniem zawieszenia, pojawiła się realna szansa na trylogię pomiędzy rywalizującymi stronami.
Rzecz jednak w tym, że wspomniane plany emerytalne mistrza oraz szykowany na nowy rok pojedynek z Brockiem Lesnarem zdecydowanie nie kolidują z potencjalną trylogią DC z Bonesem. Jeśli bowiem ten pierwszy dotrzyma słowa, to najzwyczajniej w świecie nie starczy mu kariery na trzecią potyczką ze swoim jedynym oprawcą w MMA.
Zainteresowania trylogią nie ukrywa sternik UFC Dana White, który w jednym z wywiadów w ostatnich tygodniach odniósł się z rezerwą do planów emerytalnych DC, przypominając, że wielu takowe miało, by potem zdanie zmienić.
Jak zatem widzi temat główny zainteresowany? Czy gdyby otrzymał ofertę kolejnej walki – już po 40. urodzinach – opiewającą na $20 milionów, zrewidowałby swoje emerytalne plany? O to właśnie zapytano go podczas konferencji prasowej przed listopadową galą UFC 230 w Nowym Jorku, gdzie skrzyżuje rękawice z Derrickiem Lewisem.
Zarobiłem już dużo pieniędzy.
– odpowiedział Cormier.
Od 2010 roku biję się na szczycie tego sportu. Chyba w 2011 roku biłem się z Big Footem (Antonio Silvą), a dopiero przecież zaczynałem. Jeśli od 2011 do 2019 roku nie zarobiłem wystarczająco dużo pieniędzy, żeby przejść na emeryturę, to nigdy nie zarobię tyle, żeby przejść na emeryturę – a nie zarabiałem w tym czasie po $20 tys./$20 tys. Regularnie zarabiałem kwoty ponad 6-cyfrowe – przez długi czas. A teraz od długiego czasu ponad 7-cyfrowe.
Jeśli więc w 8-9 lat nie zarobiłem wystarczająco dużo na emeryturę, to nie zarobię nigdy. Innymi słowy, dam sobie radę.
Cormier nie ukrywa, że po walce z Lewisem – jak zakłada: zwycięskiej – stoczy jeszcze tylko jeden pojedynek w zawodowej karierze, najprawdopodobniej w marcu. W grze znajdują się oczywiście dwaj rywale – wspomniani Brock Lesnar, z którym już starł się medialnie w oktagonie przy okazji gali UFC 226, oraz Jon Jones, który sposobi się do walki z Alexandrem Gustafssonem podczas grudniowej gali UFC 232.
Z punktu widzenia sportowej rywalizacji chcę walczyć z Jonesem.
– powiedział Daniel.
Finansowo? Jeśli masz wybór między wypłatami rzędu $10 milionów i $5 milionów, to oczywiście Lesnar oznacza większą wypłatę. Nie wiem… Szczerze mówiąc, skupiam się teraz na Lewisie.
W każdym razie, od strony sportowej – Jones, od strony finansowej – Lesnar. Wiem po prostu, co oznacza 850 tys. PPV przeciwko Jonesowi i 1,2 mln PPV przeciwko Lesnarowi. Doświadczyłem tego, więc nie jest to kwestia domysłów.
Dopytany, czy aby na pewno trylogia z Bonesem odstawała tak bardzo medialnie i sprzedażowo od pojedynku z Lesnarem, Cormier nie pozostawił wątpliwości.
Gdy byłem na karcie z Brockiem, walczył z Markiem Huntem. A nie walczył nawet o pas. Wtedy wynik mógłby być jeszcze lepszy.
– powiedział.
Pomyślcie – walczył z Markiem Huntem w co-main evencie bez pasa na szali – i zrobiliśmy 1,2 mln PPV. Wyobraźcie więc sobie, że walczy teraz o pas mistrzowski wagi ciężkiej. Ludzie to kupią.
Cormier nie wykluczył też, że Lesnar pojawi się na trybunach i w oktagonie podczas nowojorskiej gali UFC 230, ale zaznaczył jednocześnie, że Brock robi, co Brock chce.
*****