„Kiedyś zraniłem mu szyję i wszyscy wstali i zaczęli mnie okrążać” – Cormier o scysji z Dagestańczykami po treningu z Khabibem
Daniel Cormier nie ukrywa, że podczas zawieruchy po gali UFC 229 miał poważne problemy z powstrzymaniem śmiechu – i zdradza, dlaczego ostra reakcja Khabiba Nurmagomedova nieszczególnie go zdziwiła.
Może i z zewnątrz bijatyka, jaką Khabib Nurmagomedov rozpętał podczas gali UFC 229 po pokonaniu Conora McGregora, wyglądała na dramatyczną, ale Daniel Cormier, który obserwował wszystko spod oktagonu – i z jego środka – setnie się bawił.
Khabib oszalał.
– powiedział z szerokim uśmiechem Cormier w rozmowie z dziennikarzami przed UFC 230.
To była najśmieszniejsza rzecz, jaką w życiu widziałem. Muszę to przyznać. Słabo wyszło, że akurat wydarzyło się to na oczach tych wszystkich ludzi, ale ten widok całych band bijących się ludzi… „Co tam się wyprawia” – zastanawiałem się. Prawda jednak taka, że w każdym mieście, w każdej wiosce w każdą sobotę w barze czy klubie dochodzi do tego samego. Tutaj akurat doszł do tego między bandą Rosjan i bandą Irlandczyków, który prali się na oczach milionów ludzi. Musiałem więc zebrać się w sobie, żeby zamiast śmiać się z tego wszystkiego, podejść do tematu poważnie na zasadzie: „Koledzy, prawdopodobnie jesteśmy teraz na oczach całego świata”.
Cormier przyznał, że gdy wówczas sytuacja nieco się uspokoiła i Nurmagomedov wrócił do szatni, spytał kompana o przyczyny całej awantury i jej cel – ale nie doczekał się konkretnej odpowiedzi.
Pytam go więc, co chciałeś osiągnąć?
– relacjonował DC.
Czy skacząc, chciałeś zdeptać mu głowę? Co chciałeś konkretnie osiągnąć? W ubzdurałeś sobie w głowie? Chciałeś załatwić go latającym kopnięciem? Podwójnym latającym kopnięciem?
Khabib odpowiedział tylko: „Bracie, nie wiem. Straciłem rozum”.
O ile tamtego wieczoru Cormier bawił się setnie, to jednak przyznał, że swego czasu sytuacja w klubie zrobiła się poważna, gdy przypadkowo podczas treningu zranił Nurmagomedova.
Kiedyś podczas zajęć zraniłem mu szyję i wszyscy oni chcieli skopać mi dupę.
– powiedział Amerykanin.
Poważnie. Wszyscy (Dagestańczycy) wstali i tak jakby zaczęli mnie okrążać. Ci goście się naprawdę nie patyczkują. Wstali wszyscy. Naprawdę podnieśli się. Mówię im, że hej, nie ważcie się naskakiwać na mnie w moim klubie. Ale ci goście się nie bawią. Khabib się nie bawi i naprawdę w ich kręgu jest przywódcą. Uwielbiają go – i słusznie. Wszyscy go uwielbiamy.
*****